Złodzieje wpadają na coraz nowe pomysły. Prze niejakim czasem na przykład jeden z nich, poświęcający się specjalnie kradzeniu kapeluszy męzkich, używał do tego specjalnego przyrządu. Przyrząd ten stanowił ogromny szapoklak. W którym złodziej wchodził do kawiarń, cukierń, restauracji i t. p. i wieszał go na wieszadle zajętem już przez inny kapelusz. W olbrzymim szapoklaku każdy kapelusz znikł naturalnie i złodziej po wypiciu filiżanki kawy z całą swobodą mógł sięgnąć do wieszadła, zdejmując zeń zręcznie dwa kapelusze: jeden w drugim. Sztuka ta długo się udawała, aż nareszcie wynalazca jej i wykonawca w nagrodę dostał się do kozy.
Tym czy innym sposobem, kradzenie kapeluszy zdarza się nieraz na tak zwanej górce p. Janowskiego nad cukiernią w gmachu teatralnym. Wczoraj wykonany tam był nawet zamach na własność paletota, ale ten spełzł na niczem. Pokazuje się, że złodzieje przewidują jeszcze mrozy.